niedziela, 30 grudnia 2018

To, co nieustannie kocham robić...

Kończy się rok 2018. Dla mnie osobiście - pod pewnymi względami - niezwykle trudny, ale także przełomowy. Nawet nie wiecie, ile razy chciałam rzucić blogowanie w cholerę, a wszystkie swoje prace ponownie chować do szuflady. No, ewentualnie rozdawać znajomym. Ale też nie zliczę, ile razy (zmagając się przy tym często z fatalnym oświetleniem, brakiem czasu czy chorobami) spoglądałam na efekt końcowy w postaci nowego posta czy zdjęcia IG i stwierdzałam, że coś mi się znów udało. A najbardziej cieszyły te momenty, w których gotowy "produkt" sygnowany logo W Ręce Wpadnie trafiał do adresata i wywoływał jego uśmiech.

Dlatego nawet jeśli nie udało mi się zrealizować wielu z założonych dwanaście miesięcy temu celów, jeśli przegrałam z kretesem w kilku dziedzinach, to i tak dziś mogę powiedzieć, że to był dobry rok. Nie statystycznie, nie w liczbach, nie w "twardych" danych - w głowie i w serduchu.

I właśnie z serca piszę ten post w ostatnich dniach roku, pokazując po raz kolejny to, co w mojej twórczości gra zawsze pierwsze skrzypce: eksplodujące pudełko z okazji ślubu.


Chciałam, by było prosto, romantycznie i nieco rustykalnie. Wybrałam motyw desek i delikatne, pastelowe barwy. Tort ozdobiłam nie tylko delikatnymi kwiatkami (z których część wykonałam sama), ale też serduszkami z brzozowej sklejki, pięknie pasującymi do papieru bazowego od Białych Kruczków.


Mam nadzieję, że w kolejnym roku będę mogła wykonać więcej takich pudełek. Znacie mnie już - naprawdę je uwielbiam...

A tymczasem - szczęśliwego Nowego Roku!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka