Layout w zieleni

Do tej pracy przymierzałam się długo. O wiele dłużej, niż trwało później jej wykonanie. Wiedziałam, co chcę uzyskać i jakich materiałów potrzebuję, kompozycję wyobraziłam sobie znacznie wcześniej, niż zaczęłam ciąć papier do niej... I wierzcie mi, że cała praca koncepcyjna sprawiła mi równie wiele frajdy, do ostateczne malowanie i klejenie gotowego layoutu. 

W roli głównej mój ulubiony Mały Model i papiery Craft O'Clock.

 

Wszystkim martwiącym się o to, czy papiery Craft O'Clock wytrzymają zabawy z mediami, rozwieję teraz wątpliwości - arkusz bazowy zdał egzamin bez trudu. Zagruntowałam go wpierw cienką warstwą matowego medium żelowego, a później już bez strachu mogłam dodać pastę satynową przez maskę i pięknie mieniącą się farbkę Sparks, którą tu i ówdzie mocno rozcieńczyłam wodą. Efekt jest delikatny, layout mieni się kilkoma odcieniami złota i zieleni, a papier... wciąż pozostał właściwie prosty (pojawiło się delikatne falowanie, które de facto nie odbiega od tego, które uzyskiwałam przy pracy ze znacznie grubszą gramaturą bazy).

Na tej pracy znajduje się mnóstwo nowych dla mnie produktów. Po pierwsze są to kamyki 3D, które zaskoczyły mnie swoją... lekkością. Sama nie wiem, dlaczego wyobrażałam je sobie jako rzeczywiste drobne kamyczki, a tymczasem okazały się one leciutkimi kuleczkami, bardzo fajnie wciskającymi się w szczelinki między dodatkami kompozycji. Po drugie, pierwszy raz korzystałam z czarnego gesso. Podoba mi się jego konsystencja (gęstsza niż farby akrylowej, którą zastępowałam gesso do tej pory) oraz nienaganne krycie. Gesso stanowi jednak tylko tło dla past woskowych, w których zakochałam się od pierwszego użycia i teraz sukcesywnie powiększam ich kolekcję. Tutaj widzicie pastę złotą i szmaragdową. I w końcu - łyżeczka. To odcisk z silikonowej foremki, którą zupełnie przez przypadek znalazłam w poznańskim Paper Concept. Nigdy wcześniej nie widziałam tego wzoru, więc było jasne, iż muszę ją kupić. Choć nie jest to łatwy do wyciśnięcia kształt, to zdecydowanie wart prób i błędów - czyż nie wygląda uroczo?

Choć rozpływam się w zachwycie nad swoimi nowymi farbkami, to przecież nie mogę zapomnieć o tym, co stanowi esencję kompozycji - papierze z dwóch nowych kolekcji Craft O'Clock oraz tekturkach od Rapakivi. Duży papier I do! 02 wykorzystałam w całości, nawet pasek z nazwą znalazł swoje zastosowanie pod zdjęciem (to się nazywa dobrze zaprojektowany wzór!). Pozostałe warstwy to arkusze z małego bloczka Greenery Charm, wśród nich zaś urocze serwetki, będące chyba najbardziej rozpoznawalnym i charakterystycznym dla COC elementem. Tytuł layotu powstał z wykorzystaniem napisu z dodatków kolekcji I do! w towarzystwie naklejek Tima Holtza Big Chat.

Rapakivi dostarczyło mi natomiast frajdy w postaci zestawu jarzębinowych liści i cyfr. Te pierwsze malowałam czarnym gesso i woskami, drugie zaś otrzymały warstwę farby metalicznej i gdzieniegdzie szmaragdowego wosku. Pięknie się mienią. 

Moja osobista kropka nad i w tym layoucie? Czarny cienkopis. Otoczyłam kilka kluczowych elementów niedbałymi liniami, co dopełniło całości, zmieniając jednocześnie jej charakter na nieco bardziej lekki i zadziorny. A przynajmniej tak mi się zdaje, porównując efekt końcowy z bardzo elegancką i prostą wersją nieporysowaną.

Wysyłam pracę na wyzwania:

Wybrałam linię brokat-tekturka-gesso. Ze sklepu Rapakivi wykorzystałam liście jarzębiny, cyfry, kulki 3D, jasnozielone mikrokulki, gesso czarne, brokat złoty.